XII
Od czasu do czasu w mediach pojawia się i wzbudza ciekawość temat grobów wampirycznych. Ich kolejne odkrycia, a niekiedy jedynie nagłaśnianie pochówków znanych wcześniej, staje się materiałem chwytliwym, mającym wzbudzić sensację, może przyciągnąć turystów? Mnożą się przy okazji hipotezy odnośnie ich genezy. Mól znalazł w swoim regale, a teraz wyciągnął z czeluści pamięci, taki oto fragment starego pamiętnika, odwołującego się w cytowanym fragmencie do roku 1839:
„Miałem też parobka do gorzelni, zwał się Grymek, Franek na imię; ten okopując z swoją żoną ziemniaki, został tknięty paraliżem; już nawet dawniej w gorzelni miał atak, który puszczanie krwi zniosło. Gdy upadł, nieszczęśliwy, uciekła baba od niego, zamiast ratunku krzycząc po wsi, że go zły opętał. Czas dania mu pomocy minął, śmierć przecięła życie. W parę lat później dowiedziałem się, że gdy go z pola zabrano, jeszcze miał dawać niejakie ślady życia. Mądrzy ludzie jednak uznali, że z niego będzie upiór, i chcąc przeszkodzić, aby po śmierci nie chodził po wsi i nie straszył, co tchu szukali laski, kamienia – co go zwykle piorunowym zowią, a który jest prostym krzemieniem okrągłowalcowym, ostro zakończonym – a skoro go wnet u któregoś znaleźli, tak też perlikiem wbili do gardła mimo zaciśnięte zęby, mimo całą okropność położenia…”*
Jest takie stare porzekadło, przytaczane w różnych kontekstach, które mówi że „mądrość ojców, nie musi być mądrością ich dzieci”. W tym jednak przypadku chciałoby się zawołać: na całe szczęście.
*K. Girtler, Opowiadania. Kraków, 1971.
Mól